W PRL-u dzieci i młodzież słodycze dostawały zazwyczaj na święta. Wybór towarów był bardzo ubogi, a ich jakość pozostawiała wiele do życzenia. Jakie słodycze z tego okresu pamiętacie?
W czasach PRL-u wybór słodyczy był znacznie mniejszy niż dziś, a dostęp do nich często ograniczony. Jednakże, pomimo braków, istniały popularne słodycze, które wciąż są pamiętane przez wielu Polaków, a na półkach sklepowych królują do dziś. Sprawdźcie swoją pamięć i znajomość słodkości z tamtych czasów.
To wtedy, w beztroskich latach PRL, nasze światy skupiały się wokół prostych przyjemności, takich jak zabawy na podwórku, długie letnie wieczory i oczywiście słodycze.
cash. „Chcesz cukierka? Idź od Gierka” – głosił popularny wśród dorastających w latach 70. i 80. dzieciaków wierszyk. Jednak tak naprawdę żaden z przywódców PRL-u nie potrafił zapewnić obywatelom zbyt słodkiego życia. Jakimi łakociami musiano się wówczas zadowolić? O tym w cyklu "Przy wspólnym stole". Szyszki - słodycze PRL / fot. iStock Ludowa Polska była bardzo niewydolnym krajem, bezustannie zmagającym się z kryzysem gospodarczym i permanentnym niedoborem nawet podstawowych produktów spożywczych, już o słodyczach nie wspominając. Cukier przez wiele lat sprzedawano na kartki, w grudniu 1981 r. reglamentacją objęte zostały również cukierki i czekolada. Dla miłośników łakoci wprowadzono tzw. zamienniki – za kartkę na papierosy lub alkohol można było kupić słodycze czy kakao. Gdyby młodego człowieka dorastającego w latach 80. XX wieku przeniesiono do marketu działającego we współczesnej Polsce, na pewno byłby zszokowany, chodząc między regałami wypełnionymi batonami, czekoladami, ciastkami i masą innych słodkich specjałów. W tamtych czasach dzieci marzyły o tabliczce tzw. wyrobu czekoladopodobnego, w którym deficytowy tłuszcz kakaowy zastępowano łatwiej dostępnymi olejami roślinnymi, choćby rzepakowym. Masa kakaowa stanowiła w nich nie więcej niż kilkanaście procent. Dziś nawet w marnej jakości czekoladzie wynosi nie mniej niż 35-40 proc. Mimo to wiele osób wspomina czekoladopodobne smakołyki z sentymentem. „Do dzisiaj pamiętam wyrób z wiewiórką na opakowaniu – to były cukierki z orzechami w takich strasznych plastikowych domkach. Jak ja je kochałam! Wysyłali nam je nasi przyjaciele i Wielki Brat ze Wschodu, aby nas przekonać, jak fajnie jest w Związku Radzieckim” – opowiada w jednym z wywiadów dziennikarka Beata Sadowska. Zamienniki były powszechnym zjawiskiem w PRL-u. Najlepszy przykład stanowi bardzo promowany wówczas sztuczny miód, który w smaku przypominał trochę prawdziwy, ale składał się tylko z cukru oraz syntetycznych barwników i aromatów. Budka z rurkami Nawet w tych trudnych czasach wielbiciele słodkości jakoś sobie radzili. Zanim pojawiły się słynne kremówki papieskie, jednym z PRL-owskich hitów okazały się rurki z kremem, które doczekały się nawet specjalnych budek czy kiosków, gdzie były głównym, a czasem jedynym sprzedawanym produktem. W cukierniach królował wówczas krem sułtański, pojawiający się nawet na licznych filmach z tamtego okresu, choćby kultowych „Dziewczynach do wzięcia”. Jego głównymi składnikami były: śmietana kremówka, kakao i rodzynki. Walorów smakowych deserowi często dodawał rum. Aromatyczny alkohol gościł również w innym popularnym specjale z czasów PRL-u, czyli zabajone – kremie przyrządzanym z surowych żółtek ubijanych z cukrem. Jego „bezprocentową” wersją był kogel-mogel, bardzo popularny w wielu polskich domach, ponieważ z powodzeniem zastępował deficytowe słodycze. Na wielu stołach gościły wówczas także andruty, czyli cienkie wafle, często przekładane przez gospodynie domowe słodką masą, przygotowywaną z dostępnych w danym momencie składników, np. margaryny i roztopionych krówek lub cukierków toffi. Co w tamtych czasach piły łasuchy? Na przykład oranżadę zapakowaną w… foliowym woreczku, którą piło się za pomocą słomki. Jej skład stanowiła wprawdzie woda i liczne sztuczne dodatki, ale nikt się tym wówczas nie przejmował. Innym hitem była Polo Cocta – rodzima odpowiedź na słynny napój amerykańskiego koncernu z Atlanty. Produkt odegrał ważną rolę w filmie Juliusza Machulskiego „Kingsajz”, umożliwiał bowiem krasnoludkom powiększenie do ludzkich rozmiarów. Blok czekoladowy i szyszki Puste półki w sklepach pobudzały inwencję Polaków. Wiele pysznych łakoci wytwarzano w warunkach domowych, choćby jeden ze słodkich symboli PRL-u, czyli blok czekoladowy. Wystarczyło podgrzać mleko, stopione masło i cukier, dodać kakao i mleko w proszku, a na koniec pokruszone herbatniki. Powstałą masę przelewano do natłuszczonej formy keksowej i wstawiano do lodówki, najlepiej na całą noc. Zobacz także: przepis na nugat Innym sentymentalnym wspomnieniem z tamtych czasów są szyszki przyrządzane z ryżu preparowanego (zwanego też dmuchanym) i masy krówkowej. Ich przygotowanie było banalnie proste – krówki podgrzewano z masłem, aż do rozpuszczenia, a następnie dosypywano ryż preparowany. Po lekkim przestudzeniu z masy formowano zgrabne szyszki, które należało schłodzić w lodówce.
Słodycze z wysyłką, słodkie upominki, słodycze z dawnych lat, słodki box niespodzianka, zapraszamy na słodycze z dostawą pod drzwi.
Blok czekoladowy stał się przysmakiem w czasach PRL-u z prostej przyczyny: nie było innych słodyczy. Polubiliście go? Przypominamy jego smak. Dlaczego blok czekoladowy nie jest dziś tak popularny? Odpowiedź jest prosta. Dziś sklepy pękają od różnego rodzaju słodyczy. Możecie wybierać pomiędzy cukierkami, pralinami, chałwą, batonami czekoladowymi, ciasteczkami owsianymi, lodami, żelkami. Możecie brać co tylko chcecie. Nie musicie się głowić co zjeść, gdy macie ochotę na coś słodkiego, a w domu jest tylko mleko w proszku, kakao i cukier. Podajemy najlepszy przepis na smak z dzieciństwa z kilku prostych produktów. Kryzysowe sposoby na bok czekoladowy Z pewnością pamiętacie nieziemski, słodki smak bloku czekoladowego, przyrządzanego przed laty przez mamę. To deser na bazie mleka w proszku, kakao i masła, który przez wiele lat był najprostszym sposobem pań domu, na zapewnienie rodzinie słodkiej przyjemności. Dziś już na sam widok sproszkowanego mleka, budzą się w nas wspomnienia z dzieciństwa. Gotowanie w latach 80-tych XX wieku nie było łatwe. Sklepy były puste. Nie można było, jak dziś, zaplanować listy zakupów i wrócić do domu dokładnie z tym, co było potrzebne na obiad. Lista zakupów tworzyła się w sklepie z tego, co akurat było dostępne na półkach. Podobnie rzecz miała się ze słodyczami. Nawet jeśli mama chciała przynieść pociechom batonik, to często okazywało się, że jedyne co może zrobić, to własnoręcznie zrobić blok czekoladowy i podzielić go na talerzu dla dzieciaków. Gdy zastanawiała się czym zastąpić masło, którego nie miała zbyt dużo, najczęściej padało na margarynę. Substytutami także zastępowała dodatki, bo nie zawsze udawało się kupić orzechy. Przepis na blok czekoladowy Składniki: ½ szklanki świeżego mleka 2 szklanki mleka w proszku (znajdziecie je w każdym dobrze zaopatrzonym większym sklepie spożywczym) 250 g masła do wypieków 5 łyżek prawdziwego gorzkiego kakao 1 szklanka cukru 100 g herbatników 50 g ulubionych posiekanych orzechów Garść ulubionych bakali (orzechów, rodzynek, żurawiny) lub kandyzowane owoce Przygotowanie: W niewielkim rondelku umieszczamy mleko, masło, cukier i kakao. Całość podgrzewamy na małym ogniu, aż do rozpuszczenia się składników i uzyskania jednolitej masy. Pilnujemy jednak, żeby się nie zagotowało. Kiedy składniki się połączą, zdejmujemy rondelek z ognia i stopniowo zaczynamy dosypywać do masy mleko w proszku, cały czas energicznie mieszając. Do jednolitej masy dodajemy pokruszone herbatniki, posiekane orzechy i ulubione bakalie i całość delikatnie mieszamy. Jako dodatku, do bloku możemy użyć dowolnych bakalii. W najprostszej wersji można dodać, i tak robiły nasze mamy w PRL-u, pokruszone herbatniki. Formę keksową wykładamy papierem do pieczenia, a następnie przelewamy do niej czekoladową masę. Tak przygotowany blok wstawiamy na kilka godzin do lodówki, żeby stężał. Źródło:
słodycze z prl sklep